sabato 1 febbraio 2014

Postberluskonizm. Czy Włosi zostaną w samych majtkach?


Nie przejmując się zimnem i konwencjami, 4 stycznia 2014 roku, dość pokaźny tłum kobiet w samej bieliźnie ustawił się przed sklepem Desigual, na centralnej ulicy Rzymu - Via del Corso. Pierwsze sto osób, otrzymało ubrania gratisowo, reszta rzuciła się na obniżki. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, skoro modowa firma zorganizowała podobne promocje w innych miastach świata: Nowy York, Tokio, Barcelona, Londyn, Berlin, Paryż, gdyby nie fakt, że event oddaje najlepiej aktualną ekonomiczną kondycję Włochów.

"Recesja we Włoszech skończyła się, ale jej efekty będą trwać jeszcze długo. Włochy w przyszłych miesiącach będą kroczyć po linie, ryzykując nadal upadek w przepaść. Będą w sytuacji, która przypomina bardziej niż etap post-kryzysowy, okres powojenny." - do takich konkluzji, w raporcie podsumowującym sześć lat kryzysu i opublikowanym w styczniu br., doszła Confindustria (Powszechna Konfederacja Przemysłu Włoskiego) – włoska organizacja pracodawców i przemysłowców działająca od 1910 roku i zrzeszająca 149 tysięcy przedsiębiorców, zatrudniających około 5,5 miliona pracowników.
Szkody jakie w słonecznej Italii przyniosła Wielka Recesja - trwająca od 2007 roku i zdaniem wielu ekonomistów oraz politologów gorsza od Wielkiego Kryzysu Gospodarczego z 1929-33 roku - można przyrównać jedynie do wojny.
W porównaniu z sytuacją sprzed sześciu lat włoskie PKB zmalało o 9,1%, a PKB per capita o 11,5% - czyli Włosi stali się ubożsi o 2.900 euro na głowę, wracając do stanu zamożności z 1996. Produkcja przemysłowa spadła o 24,6%, do poziomu z 1986. Przeciętna włoska rodzina wydaje mniej na podstawowe potrzeby o 5.037 euro, co równa się z zaniechaniem konsumpcji przez 7 tygodni w roku. Bezrobotnych jest już 7,3 miliona - dwa razy więcej niż 6 lat temu. 53% młodych ludzi pracuje na umowach śmieciowych, a 39% w ogóle nie ma pracy. Podwoiła się również liczba ubogich, których jest dziś aż 4,8 milionów.
W październiku 2013 roku, Włochy pobiły absolutny rekord negatywny państwowego długu publicznego - 2.085 miliardów euro i przewiduje się, że w pierwszym semestrze 2014 roku wzrośnie on do 130,8% PKB (o 7% więcej niż w tym samym okresie w 2012). Bez wątpienia w tym roku włoski rząd będzie miał trudności z utrzymaniem progu deficytowego na poziomie 2,9%, zgodnie z wymogami Komisji Europejskiej i Europejskiego Banku Centralnego.
Jak podał dziennik Wall Street Italia w okresie pomiędzy 2008 a 2012 we Włoszech upadło 9 tysięcy przedsiębiorstw liczących ponad 50 lat aktywności. Oznacza to, że jedna na cztery z historycznych firm musiała zakończyć działalność i zwolnić pracowników. Zgodnie z nową klasyfikacją Światowego Forum Ekonomicznego (World Economic Forum – szwajcarska fundacja non-profit znana z organizacji corocznej konferencji w Davos), Italia straciła konkurencyjność i spadła w tej dziedzinie na 49 pozycję na ich liście.
Włosi wpadli również w depresję. Zgodnie z ubiegłorocznym Raportem ONZ dotyczącym szczęśliwości na świecie - mieszkańcy pięknej Italii spadli na 45 mjejsce wśród obywateli zadowolonych z jakości swojego życia. Mimo wszystko jednak nadal wyprzedzają bardziej nieszczęśliwych Polaków, zajmujących 54 pozycję w oenzetowskiej klasyfikacji.

Ofiary kryzysu

Dziś Włochy to kraj gospodarczo zniszczony, tak jakby przeżył on wojnę. I choć pozornie nie widać setek, czy tysięcy zabitych w skutek działań militarnych - ofiar w ludziach nie brakuje. Samobójstwa popełniane z powodu bankructwa lub utraty pracy to najsmutniejsza statystyka, która obrazuje najlepiej rozmiary włoskiego kryzysu podczas Wielkiej Recesji.
Według badań prowadzonych przez Link Lab - laboratorium społeczno-ekonomiczne “Link Campus University”, w 2012 roku z powodów finansowych odebrało sobie życie 98 osób. Liczba ta wzrosła w 2013. Do października ub.r. (ostatni raport Link Lab), popełniło samobójstwo 119 osób i blisko połowa z nich to drobni przedsiębiorcy, którzy zbankrutowali lub nie mogli wyjść z długów. Szczególnie czarnym miesiącem był ubiegły marzec, gdy zabiło się 16 włoskich biznesmenów - w niektórych przypadkach nawet dwie osoby tego samego dnia. Okres ten przypadał na kolejny moment utraty stabilizacji politycznej Włoch - po upadku rządu Mario Montiego (grudzień 2012), który wprowadził rygorystyczną politykę oszczędnościową, jaka w zasadzie zdławiła włoską gospodarkę i przed utworzeniem rządu szerokiej koalicji kierowanego przez Enrica Lette (29 kwietnia 2013).
Głównym sposobem odbierania sobie życia z powodów finansowych jest powieszenie się - bardzo symboliczne w swojej wymowie. Niektórzy włoscy przedsiębiorcy strzelili sobie w głowę, jeszcze inni posunęli się do gestów tak rozpaczliwych, jak samopodpalenie. Większość przypadków odnotowano na północy kraju, w regionach wysoko uprzemysłowionych, które były do tej pory utożsamiane z dobrobytem i bogactwem.
We Włoszech rośnie również niepokojąco liczba osób, które decydują się na popełnienie samobójstwa po utracie pracy. Problem ten dotyka zwłaszcza ludzi pomiędzy 35-45 rokiem życia, którzy w tak trudnej sytuacji gospodarczej nie widzą już dla siebie przyszłości i boją się, że nie znajdą nowego zajęcia.
Tylko w pierwszym semestrze 2013 roku bankructwo ogłosiło 6.500 małych spółek i niestety biznes włoski upada w tym rytmie - ponad 1000 firm zamyka się co miesiąc.

Włochy zszarzały

Czy kryzys we Włoszech widać gołym okiem? Dla przeciętnego turysty być może słoneczna Italia jest zawsze piękna. Baczniejszy obserwator dostrzeże pewne symptomy degeneracji ekonomiczno-społecznej. Choć jeszcze dwa lata temu Silvio Berlusconi - jako premier - pytał się: "Gdzie ten kryzys? Skoro w każdą niedzielę restauracje są pełne, po luksusowe samochody trzeba stać w kolejce i trudno znaleźć miejsce w samolocie, bo Włosi bez przerwy jeżdżą na zagraniczne wakacje", w rzeczywistości coś namacalnie się zmieniło. Włochy zszarzały, posmutniały. Mieszkańcy pięknej Italii ubierają się skromniej, często sięgając po odzież używaną kupowaną na straganach i zaglądając do markowych sklepów tylko po rozpoczęciu obniżek. Luksus i marka w tym kraju jest zawsze w cenie - trudno się więc dziwić, że Włoszki są gotowe rozebrać się do majtek i stać na zimnie po ubrania Desigualu.
Zmieniły się także nawyki żywieniowe Włochów - od 2009 roku częściej kupują oni żywność w discountach, zastępując produkty markowe tymi tańszymi. W okresie Wielkiej Recesji aż o 22% spadła w Italii konsumpcja mięsa. Włosi kupują o 10% mniej produktów uważanych za podstawę diety śródziemnomorskiej: oliwa, ryby, warzywa, sery, owoce. Spadło spożycie napojów, w tym oczywiście wina i innych trunków alkoholowych, choć rodacy Berlusconiego nigdy w nich specjalnie nie gustowali. Nie dojadają i oszczędzają na jedzeniu zwłaszcza najbiedniejsi i ludzie starzy.
Jednego oczywiście "zjadacze makaronu" nie mogą sobie odmówić - niedzielnego, rodzinnego obiadu w restauracji. Ale i tu przyzwyczajenia zmodyfikował cienki portfel. Włosi wybierają tańsze restauracje, nawet "Chińczyka" i ograniczyli ilość jedzenia. Pod tym względem może kryzys wyjdzie im na zdrowie. Zresztą kuchnia włoska narodziła się z biedy - nic nie kosztuje mniej od pizzy i talerza spaghetti z sosem pomidorowym. Włosi potrafili jednak sprzedać swoje tanie przysmaki po wysokiej cenie na całym świecie.
Kolejny symptom degeneracji ekonomiczno-społecznej to degradacja historycznych centrów miejskich. Nawet w miastach turystycznych takich jak Rzym czy Florencja widać ogłoszenia "Sprzedam", "Wynajmę" wiszące na zasuniętych żaluzjach sklepów i na drzwiach wejściowych do kamienic. Ludzie chcą sprzedać mieszkania w centrum, by wyprowadzić się na peryferie lub pod miasto, gdzie życie jest tańsze. Ale i w wielu mniejszych miastach i małych miasteczkach, problem wyludnienia staje się coraz bardziej poważny, bo Włosi zaczęli masowo emigrować za granicę.
W coraz bardziej zaniedbanych centrach historycznych, na pięknych placach i na schodach zabytkowych kościołów oraz budowli, koczuje coraz więcej bezdomnych. I nie są to tylko polscy pijaczkowie, czy rumuńscy Cyganie. Wśród kloszardów żyjących na włoskich ulicach jest coraz więcej Włochów - starych i młodych.
Kryzys we Włoszech odczuwają również Polacy żyjący i pracujący tutaj. Opiekunkom zajmującym się starszymi i chorymi coraz trudniej jest znaleźć pracę, kiedy ją stracą. Większości Polek pracujących tu na tzw. "stałkach" (całodobowa opieka) czy sprzątających na godziny obniżono pensję. Kto chce tu jeszcze trochę popracować, akceptuje to, choć jest to już na progu opłacalności.
A Włosi? Emeryci, którzy mają zdrowie jadą przezimować do Indii, bo nie stać ich na życie we Włoszech, o wiele droższe od tego pod palmą na plaży w Goa. Młodzi wyjeżdżają do Londynu robić konkurencję na zmywaku Polakom i Bułgarom, a ci bardziej przedsiębiorczy wybierają Europę Wschodnią - bardzo chętnie właśnie Polskę - by założyć tu swój biznes. I bardzo sobie nasz kraj chwalą.

Przyczyny kryzysu

Czy aktualnej sytuacji we Włoszech jest winna tylko Wielka Recesja, która wybuchła w Stanach Zjednoczonych i niczym poważna choroba zakaźna zaraziła system ekonomiczny zjednoczonej Europy, atakując jej najsłabsze ogniwa? Nie. Państwa ekonomicznie chore były bardziej podatne na wirusy finansowe wolnego rynku niszczące ich gospodarkę. Do nich - oprócz Grecji, Hiszpanii i Portugalii, należą bez wątpienia Włochy, które w okresie powojennym, aż do 1987 roku, były piątą potęgą przemysłową świata po Stanach Zjednoczonych, Japonii, Niemczech i Francji.
Głównym problemem Italii jest kolosalny dług publiczny, który przekroczył już 2000 miliardów euro i wciąż rośnie. Dług ten rozrósł się właśnie w latach 80-tych ubiegłego wieku, gdy uprzemysłowione Włochy przeżywały swoją "złotą epokę". W okresie Pierwszej Republiki rządzonej na przemian przez chadeków Andreottiego i socjalistów Craxiego (a czasami nawet wspólnie). To w tym okresie, olbrzymie sumy z kasy państwowej były pompowane do zaprzyjaźnionych spółek prywatnych, wracając w części do partii politycznych pod postacią łapówek i czyniąc z przemysłu włoskiego giganta na glinianych nogach, niezdolnego później sprostać wyzwaniom globalizacji. Nadmierny dodruk pieniędzy doprowadził do galopującej inflacji, a ta w końcu do załamania ekonomiczno-politycznego Pierwszej Republiki.
Włochy, będące jednym z krajów założycieli Wspólnoty Europejskiej, do Unii Europejskiej w 1993 roku weszły już z poważnym obciążeniem w postaci swojego długu publicznego i słabości systemu gospodarczego. UE stała się dla tego kraju bronią obusieczną - z jednej strony wspólna moneta i struktury ponad państwowe broniły kraj przed skutkami dzikiej globalizacji, z drugiej ograniczały interwencjonizm państwowy i zmuszały wszystkie włoskie spółki do zdrowej konkurencji na terenie UE i na arenie międzynarodowej. Italia zaczęła tracić konkurencyjność w obliczu wolnego rynku. Brak reform strukturalnych i "moralnego" systemu państwa, podczas długiej, blisko dwudziestoletniej epoki Berlusconiego doprowadziło Włochy na skraj przepaści. Kuracja wstrząsowa ograniczająca się jedynie do cięć i oszczędności, zastosowana przez profesora Mario Montiego, wepchnęła kraj w niemal śmiertelną recesję. Dziś, za rządów Enrico Letty, wydaje się, że Italia z niej wychodzi. Nowy premier - choć daje zewnętrzne poczucie stabilności politycznej swojego państwa - nadal grzeszy całkowitą inercją, jeśli chodzi o reformy strukturalne.

Wszystkiemu winne euro?

"Od euro się umiera" - od lat powtarzał Włochom amerykański ekonomista i strateg Edward Luttwak, aż w końcu uwierzyli... W 2013 roku po raz pierwszy liczba obywateli przekonanych o tym, że ich kraj postąpił źle wchodząc do Strefy Euro i że powinien ją opuścić - zbliżyła się do 50%. Jeszcze w 2011 roku 80% Włochów było przekonanych o pozytywnym wpływie nowej monety na ich ekonomię, dziś aż 71% z nich uważa, że przez euro zbiednieli. Trudno się temu dziwić skoro gdy 1 stycznia 2002 roku, wspólna moneta europejska zastąpiła włoskie liry, co sprytniejsi Włosi zamiast zastosować oficjalny przelicznik (1,936 lirów = 1 euro) zastąpili 1000 lirów przez 1 euro, podwajając ceny niektórych produktów i usług oraz wzbogacając się kosztem innych współobywateli. Było to możliwe dzięki brakowi odpowiednich mechanizmów kontroli ze strony ówczesnego rządu.
Włochy nie były przygotowane do wejścia do Eurostrefy, a przynajmniej nie od razu.  Stąd pokusa, aby ją teraz opuścić, wrócić do własnej monety, odzyskać "suwerenność" bankową, dodrukowywać potrzebne pieniądze nie bacząc na inflację jak w starych dobrych czasach.
Jak wynika z pewnych niedyskrecji i spekulacji dziennikarskich już w 2011 roku premier Silvio Berlusconi, bez konsultacji z nikim, podjął tajne pertraktacje z innymi członkami Unii Europejskiej, aby umożliwić Włochom wyjście z Eurostrefy. Jak twierdzi włoska prawica - właśnie z tego powodu został zmuszony do dymisji, także pod wpływem polityki zagranicznej i zastąpiony przez "eurowiernego" Montiego. Dziś magnat telewizyjny,  - który pomimo definitywnego wyroku nie został jeszcze skazany na areszt domowy lub prace społeczne - nadal uprawia politykę, przyodziewając się w szaty największego eurosceptyka.
Także Beppe Grillo konkuruje z Berlusconim w eurosceptyzmie. W listopadzie ubiegłego roku, otwierając kampanię przedwyborczą Ruchu 5 Gwiazd do Parlamentu Europejskiego, przedstawił swój polityczny plan: opuszczenie Eurostrefy, powrót do lirów i stworzenie koalicji państw południowej Europy przeciwko dyktatowi niemieckiemu, zniesienie Fiscal compact, ustanowienie obligacji Eurobond i przyzwolenie na deficyt wyższy niż 3%. Grillo chce też ogłosić referendum, w którym Włosi wypowiedzą się czy są za, czy przeciw euro.
Dla zdrowo myślących Włochów wspólny, antyeuropejski front Berlusconiego i Grillo jest nowym horrorem. Także Europa przestrzega Włochy przed pochopną zmianą monety. Taki krok zdewaluowałby nowe liry przynajmniej o 40% w stosunku do euro, podnosząc jeszcze bardziej zadłużenie zarówno publiczne, jak i prywatne. Włoska klasa średnia zostałaby praktycznie zmieciona, stając się europejską biedotą. Obywatele żyjący dziś na skraju ubóstwa popadliby w nędzę. Tylko bogaci, którzy zabezpieczyli już gotówkę w walucie, w rajach podatkowych mogliby się wzbogacić w tej sytuacji i spać spokojnie. Reszta Włochów zostałaby w samych majtkach.

Agnieszka Zakrzewicz z Rzymu

Nessun commento:

Posta un commento

Nota. Solo i membri di questo blog possono postare un commento.